poniedziałek, 30 czerwca 2014

Rozdział 8: " Obiecujesz?"

-Gdzie jest reszta... ciocia Lily! Tak bardzo za tobą tęskniłam! Tęskniłam za twoim jedzeniem!- Annalise wyszła z łóżka i już chciała do niej podbiec, ale zawróciła- Jest zimno.
-Dzięki Bogu, że wszystko z tobą w porządku!- powiedziała Lily, tuląc ją mocno. Zastanawiałem się, czy zmieniła zdanie odnośnie zabrania ode mnie Annalise.

*Perspektywa Annalise*
Byłam taka szczęśliwa, że w końcu widzę ciocię Lily. Cóż, głównie to tęskniłam za jej jedzeniem, ale wciąż tęskniłam też za jej śmierdzącym tyłkiem! Zastanawiałam się, czy ona tutaj zostanie, żebyśmy znów mogli być rodziną, albo przynajmniej jakąś jej częścią. 
-Wujek Nialler!- krzyknęłam, przyciągając go do niedźwiedziego uścisku, tuląc go naprawdę mocno. Później zrobiłam tak samo z resztą chłopców.
-Ciociu Hannah, myślisz, że mogłabym u was dzisiaj nocować, proszę, proszę, proszę!- mówiłam błagalnie, zaciskając wokół siebie ciepły koc. Zaśmiała się.
-Oczywiście, skarbie. Ale może odłóżmy to na jutro. Najpierw musimy odwieźć cię do domu- ciocia Hannah dała mi soczystego buziaka w policzek, owijając mnie mocniej. 
Wszyscy już się rozeszli, a ja czułam, jak zapadam w sen, dopóki nie usłyszałam szeptu. Rozmyślałam, o czym oni mówili. Prawdopodobnie planowali niespodziankowe jedzenie dla mnie. 
-Chodź, skarbie, musimy już wracać do domu Harry'ego. Obiecuję, że zrobię moje słynne ciasto dyniowe- powiedziała ciocia Lily. Wstałam naprawdę szybko i założyłam buty.
Następnie poczułam, jak ktoś przyciąga mnie do uścisku, co wywołało u mnie chichot. Poczułam naprawdę ciepły koc, okrywający mnie, co sprawiło, że wtuliłam się w niego mocniej. Nie mam pojęcia, dlaczego jest mi tak zimno? Pozwoliłam głośnemu ziewnięciu opuścić moje usta.
-Ciociu, gdzie jest tatuś?- zapytałam, mocno trzymając jej dłoń. Co jeśli mnie zostawił? Co, jeśli pomyślał, że jestem tylko pomyłką, która wkroczyła w jego życie? Co zrobiłaby Katniss?*
Nie jestem pewna, czy strzelanie z łuku by pomogło...
-Pojechał do domu, by szybko przyszykować ci kąpiel. Musisz się wykąpać, by nie było ci zimno- wytłumaczyła.
Dlaczego muszę wziąć prysznic? Czyżbym śmierdziała?

*Perspektywa Harry'ego*
-Nie, tatusiu, proszę, jest za gorąca, proszę tatusiu!- krzyczała Annalise pomiędzy szlochaniem. Czułem się teraz przez nią tak źle. Włożyła zaledwie jedną stopę i już płacze.
-Annalise, musisz wejść, albo nie dostaniesz nagrody, nie chcesz ciasta z dyni?- zapytałem, ocierając łzy z jej pulchnych policzków, po których teraz spływały łzy. 
-Obiecujesz, że mnie nie zostawisz?- zapytała, unosząc w górę swój malutki paluszek, owinąłem mój mały palec wokół jej, przypominając sobie, jak ja i Molly zwykliśmy to robić.
Ucałowałem jej policzek, chwytając jej dłoń, na co zrobiła tak samo.
-Obiecuję.
Wzięła głęboki oddech i po zatkaniu nosa, zanurzyła głowę pod wodą. Wyglądała jak nadęta rybka, kiedy wynurzyła się, łapiąc powietrze, piszcząc, jaka to woda jest gorąca.
-Dobra, dobra, dalej idziemy!- powiedziała Lily, wchodząc do środka z ręcznikiem do owinięcia Annalise. 
-Wszyscy tutaj są- Lily wywróciła oczami- Starają się mnie przekonać, bym zmieniła zdanie odnośnie zabrania od ciebie Annalise- powiedziała, wychodząc z łazienki, zostawiając mnie w niej samego.
Wszedłem leniwie do kuchni, zauważając wszystkich chłopców argumentujących to samo.
-Um, więc...
-Harry, nie możemy pozwolić Lily, by zabrała od ciebie Annalise! Biedna dziewczyna dopiero co cię poznała!- powiedziała płacząca Danielle, przyciągając mnie do uścisku.
-Um, tak, wiem. Po prostu już skończcie, nie ma mowy, by Lily zmieniła swoją decyzję- wyjaśniłem, wyplątując się z uścisku Danielle, szykując wszystkim drinki i podając najmocniejszy Niall'owi, odkąd mnie nienawidzi.
-Ale nawet jeszcze nie spróbowaliśmy, Haroldzie!- powiedział Louis. O cholera, teraz wiem, że to tak na poważnie. On nigdy nie nazywał mnie moim prawdziwym imieniem. Westchnąłem i po prostu wszystkich zignorowałem.
-Powinniście nauczyć się szeptu, a najlepiej być cicho. Annalise potrzebuje odpoczynku przed jutrzejszym dniem- powiedziała Lily, wchodząc do kuchni, a wszyscy pozostali cicho, dopóki nie odezwał się najdelikatniejszy, zachrypnięty od płaczu głosik.
-Zabierasz mnie od niego, ciociu Lily?- zapytała Annalise, powstrzymując łzy i ściskając w dłoni zabawkowego T-Rex'a, którego jej kupiłem.
-Nie skarbie, tego nie powiedziałam... ANNALISE- krzyknęła Lily, biegnąc za Annalise. Westchnąłem i zauważyłem, że wszyscy wpatrują się we mnie, stojąc w wejściu. 
-Zgaduję, że powinniśmy iść. Przykro mi, Harry, próbowaliśmy- powiedziała Hannah, całując mnie przyjacielsko w policzek. W końcu wiedziałem, że wszyscy już wyszli.
Poszedłem do pokoju Annalise, dostrzegając ją w uścisku Lily. Stałem teraz zapłakany obok łóżka Annalise. 
-Proszę, Lily. Tylko jedna szansa. Ona jest teraz jedyną osobą, którą mam- błagałem.
-Harry, jeśli Molly by tutaj teraz była, powiedziałaby, że najlepiej dla Annalise będzie, jeśli wróci teraz do domu...- powiedziała- Ale jednocześnie skopałaby mi tyłek, za zabranie jej od jej niesamowitego tatusia.
Spojrzałem w górę na zaczerwienione i podpuchnięte oczy Lily z rocznymi worami pod nimi. Pewnie wyglądałem podobnie. Westchnąłem i zniżyłem się, by dostrzec, jak Annalise śpi, wtulona w swojego dinozaura.
-Proszę, Lily. To była tylko jedna pomyłka. Nawet, jeśli Annalise przypomniała mi, że zapomniałem o opiekunce... po prostu proszę. Ona jest teraz wszystkim, co mam, a ty nie będziesz miała dla niej czasu, przez swoje podróże...
-Okej, ostatnia szansa, Harold, a jeśli zawalisz... przysięgam, jeśli jeszcze tylko raz zawalisz, to ponownie wyprostuję te twoje loki- Lily wpatrywała się we mnie z tym swoim złowieszczym uśmieszkiem.
Czy to dziwne, że umawiałem się z żoną Niall'a kilka lat temu? Dlaczego ja w ogóle o tym  wspominam, jestem taki dziwny.

*Perspektywa Annalise*
Obudziłam się następnego ranka, czując ból w ciele, ale w końcu zmusiłam się do wstania. Zeszłam na dół, by zobaczyć całą rodzinę wujka Nialler'a w moim domu, jedzącą śniadanie.
Beze mnie! Jak niegrzecznie!
Podeszłam, wzięłam sobie pięć naleśników, jajka, bekon, tosta francuskiego i sok pomarańczowy. Usiadłam w końcu, zaczynając jeść jak kierownik.
-Zamierzasz to wszystko zjeść, loczku?- zapytał Joshy patrząc z szokiem wymalowanym na twarzy pomiędzy nasze talerze. Zerknęłam na jego talerz i również doznałam szoku.
-Jasne, to nie jest dużo- wyjaśniłam, wzruszając ramionami, wracając do jedzenia, dostrzegając, że nie ma tutaj Penny- Wujku Nialler, gdzie jest Penny?
-Jest na swoim treningu baletu z tymi róż...- przerwałam wujkowi poprzez zatkanie jego ust moją dłonią.
-Nie wymawiaj przy mnie, proszę słowa "różowy", bo dostaję takiego świra, jak wy, kiedy słyszycie o The Wanted, cóż tak bardzo tego nienawidzę- skończyłam, a Joshy zaczął się śmiać bardzo głośno.
Przepraszam, ale oni mnie czasem przerażają. Zwłaszcza ten chłopak podobny do Zayna, który wygląda bardziej, jak robot. Wzruszyłam ramionami i odłożyłam mój talerz. 
-Gdzie ciocia Lily? Wyjechała już? Nudzi mi się... możemy gdzieś pójść? Czuję się, jak w więzieniu.... ale z lepszym jedzeniem- powiedziałam idąc do korytarza i zaczynając tam robić aniołki, jak na śniegu. 
-Loczku, gdzie jesteś... Biedne dziecko... jeśli zamierzałaś zwariować w tym domu, trzeba było mi powiedzieć. Idź po swoją deskorolkę! 
W chwili, gdy Josh skończył mówić, pobiegłam do piwnicy, zabierając stamtąd moje dzieciątko. 
Razem z Josh'em, znakomicie się bawiliśmy w skate-parku. Od czasu do czasu pokazywałam mu nowe sztuczki. Muszę przyznać, że jestem o niebo lepsza niż jego śmierdzący tyłek.
-Dalej, loczku, musimy już iść!- powiedział, łapiąc moją dłoń. Wciąż miałam na sobie mój czarny kask, który poszerzał mi twarz, więc go zdjęłam. 
Zbiegłam do piwnicy, by zostawić tam mój sprzęt, a następnie udałam się do salonu, ale nikogo tam nie zauważyłam. Więc wujek Nialler i Joshy postanowili mnie tutaj zostawić, jak jakiegoś samotnika, cóż to miło... nie.
-Halllo, czy ktokolwiek jest w dooooomuuu?- nie rozpoznawałam tego głosu. Nigdy wcześniej w moim życiu nie słyszałam tego głosu. Czy powinnam zacząć się martwić?
Zgarnęłam kij i zaczęłam się skradać do korytarza, jak super- ninja, którym jestem. Tak, wiem, dziękuję, pracuję dla FBI w chińskim świecie ninja. Czy to w ogóle istnieje? Cóż, teraz tak, frajerze!
-Wychodź, wychodź, skądkolwiek, gdzie się ukrywasz!- głos się zbliżał i tak właściwie to rozbrzmiewał zbyt blisko mnie. Stąpałam po cichu, patrząc w głąb korytarza, ale nikogo nie widziałam.
Westchnęłam. Prawdopodobnie oszalałam. Nagle poczułam, jak czyjaś dłoń zasłania mi usta, przez co spanikowałam. 
Okładałam osobnika raz za razem, dopóki nie rozpoznałam, kto to był. Zakryłam zszokowana usta, wyrzucając mój kij na podłogę.
_____________________________________

*Chodzi o Katniss z Igrzysk Śmierci, którą widocznie Annalise lubiła.

Jak myślicie, kto mógł dopaść Annalise? Czy Harry po całym zajściu ze zgubieniem Anny zacznie bardziej na nią uważać? Czekam na Wasze opinie!
Przepraszam, że tak długo, no ale wiecie, melanże, wakacje i te sprawy, więc trzeba było zacząć już od środy :D

Pozdrawiam~Lady Morfine <3

2 komentarze:

  1. Hahh Ana jest mega zabawna i slodka...ykhm to znaczy seksowna XD Ogólnie to ff jest boskie normalnie zakochałam sie *.* Na pewno będę regularnie tu zaglądać czekajac na nowy rozdzial:)
    Do następnego.!
    Klaudia.xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Śmierdzący tyłek to chyba ulubione powiedzenie małej. :D
    Hazz się trochę opamiętał i zdał w końcu sprawę, że Lily w każdej chwili może mu zabrać Anne. Mam nadzieję, że już teraz będzie odpowiedzialnym lecz nadal takim luzackim tatą.
    Kocham Igrzyska Śmierci, a wspomnienie o Katniss w takiej sytuacji mnie rozśmieszyło. Z resztą tak małe dziecko nie powinno znać takich książek xd
    Nie mam pojęcia kto mógłby dopaść Annalise, więc chyba wolę nie strzelać, bo pewnie i tak bym nie trafiła :D

    Samych najlepszych melanżów w najlepszym towarzystwie! I żeby na drugi dzień nie dopadł Cię kac xd
    @megiaria

    OdpowiedzUsuń